Jesteś niezalogowany
NOWE KONTO

Polski Deutsch

      Zapomniałem hasło/login


ä ß ö ü ą ę ś ć ł ń ó ż ź
Nie znaleziono żadnego obiektu
opcje zaawansowane
Wyczyść




Dom nr 98, ul. Klonowa, Łomnica
Sendu: dopisałem
ul. Jedności Narodowej, Szklarska Poręba
Muzeum_Sentymentów_Kowary: dziękuję :) jak do tego doszło ? nie wiem...
Park, Szklarska Poręba
TW40: Racja. Przypisuję. Dzięki!
ul. Władysława II Jagiellończyka, Kowary
chrzan233: Dopisałem zdjęcie do obiektu widocznego po lewej budynku przy 1 Maja 34a.
Restauracja Na Skrócie, ul. Karkonoska, Karpacz
chrzan233: Dopisałem do obiektu Karkonoskiej 26, przy barierce obok wejścia stoi młody jegomość:
ul. Karkonoska, Karpacz
Iras (Legzol): Jak najbardziej lata sześćdziesiąte.

Ostatnio dodane
znaczniki do mapy

Iras (Legzol)
Hellrid
Hellrid
Iras (Legzol)
Iras (Legzol)
Iras (Legzol)
Iras (Legzol)
Iras (Legzol)
Alistair
Iras (Legzol)
Iras (Legzol)
Iras (Legzol)
Alistair
Alistair
Alistair
MacGyver_74
Sendu
Parsley
Sendu
Rob G.
Rob G.

Ostatnio wyszukiwane hasła


 
 
 
 
Legenda o tragicznej śmierci rusałki i kamieńczyka
Autor: maras°, Data dodania: 2019-11-20 23:27:33, Aktualizacja: 2019-11-20 23:27:33, Odsłon: 1524

Dawno temu w poszukiwaniu złota przywędrowali z dalekich krajów frankońskich w Karkonosze i Góry Izerskie Walończycy.

Dawno temu w poszukiwaniu złota przywędrowali z dalekich krajów frankońskich w Karkonosze i Góry Izerskie Walończycy. Odkryli oni licznie występujące tu szlachetne i półszlachetne kamienie. Przykład z nich wzięli inni. Niektórzy z tego zbieractwa kolorowych kamyków dorobili się niemałej fortuny, w pałacach mieszkali i bogate życie wiedli. Mieszkańcy podgórskich siół i osad nazywali się kamiennikami, lub kamieńczykami i sami też zaczęli próbować szczęścia.Żył w owym czasie w Szklarskiej Porębie pewien człowiek o imieniu Bronisz. Pracował ciężko jako drwal na utrzymanie matki i siebie. Od wiosny do pierwszych śniegów wycinał w pocie czoła drzewa w lesie, a że żyli oszczędnie, biedy z matką nie odczuwali, lecz i dobrobytu też nie znali. Któregoś dnia matka Bronisza się rozchorowała. Syn zmuszony był do pozostania w domu i opieki nad nią. Czynił to z miłością i bardzo troskliwie, gdy jednak bieda wcisnęła się po pewnym czasie do ich chaty i nie było już co do garnka włożyć, postanowił udać się w góry i szukać szlachetnych kamieni, które bogaci ludzie chętnie kupowali. Zabrał kilka kromek chleba, gomółkę sera, kilof, łopatę i powędrował przed świtaniem w Karkonosze. Ze wzrokiem utkwionym w ziemię szedł przez lasy, łąki i górskie bezdroża. Chodził korytami bystrych potoków, oglądając ich wypłukane brzegi, przeszukiwał szczeliny skalne i każde obsunięcie kamiennych zboczy. Dotarł w ten sposób aż do Łabskiego Szczytu, a potem jego południowym stokiem na prawie płaską łąkę, gdzie wytryskiwało źródło rzeki Łaby. Tu zaczął kopać w ziemi. Nie wiedział, że przyglądają mu się rusałki wodne z Łabskiego Źródła, płukające tam piasek źródlany. Było ich osiem, lecz żadna nie wiedziała, ani też nie domyślała się, czego szuka ten młody człowiek. Z przyjemnością patrzyły na jego jasne włosy, opaloną słońcem twarz i na muskularną, zgrabną postać. Skryły się potem w wodzie i tylko jedna z nich, zwana przez siostry Łabudką, pozostała nad brzegiem nie mogąc oderwać oczu odBronisza. Poczuła iż serce jej bije raźniej na jego widok oraz, że budzi się w niej nieznane dotychczas uczucie. Gdy przestał pracować i zaczął zbierać swe narzędzia wówczas ogarnął ją lęk, że nie zobaczy go już więcej.-Zostań ze mną odezwała się nieśmiałoczuję, że gdy odejdziesz i nie zobaczę cię już więcej, serce me pęknie z bólu. Zwiędnę tak jak kwiaty górskie każdej jesieni.Podeszła bliżej, zarzuciła mu swe drobne, zgrabne ręce na szyję, całym ciałem przytuliła się do niego, a usta przycisnęła do jego warg. Młody drwal objął rusałkę mocnymi ramionami, ucałował, a potem wyjaśnił jej cel swego pobytu w tym miejscu i poszukiwań. Powiedział również, że nie może pozostać z nią przy Łabskim Źródle, bo po to został kamieńczykiem, by uzyskać pieniądze na leczenie swej matki. Obiecał jednak, że wkrótce wróci, by zostać z nią na zawsze, gdy matka będzie już zdrowa i gdy zapewni jej spokojne i dostatnie życie aż do śmierci. Łabudka oddała mu wtedy cały swój skarb, składający się ze ślicznych kamieni szlachetnych, który miała ukryty pośród traw i krzaków kosówki, a potem całą noc rozmawiali o wspólnej przyszłości leżąc na pachnącej, miękkiej i chłodnej górskiej trawie. Następnego dnia Bronisz udał się do domu, obiecując swej ukochanej powrócić. Podał nawet dokładny termin, od którego będą już razem.Zakochana rusałka z niecierpliwością liczyła dni dzielące ją od spotkania z ukochanym. Potem liczyła już godziny, a w ostatnią noc przed określonym terminem nie mogła usnąć: Rozczarowała się jednak. Jej ukochany nie przybył.Zawiedziona i oszukana przestała biegać po Łabskiej Łące. Nie bawiła się już beztrosko ze swymi siostrami. Chodziła zasmucona, rozmyślała o swym kamieńczyku, czasami cichutko łkając.Któregoś dnia nie mogąc już dłużej znieść trapiącej ją tęsknoty, postanowiła zejść po północnym stoku Karkonoszy w dolinę nad Kamienną, gdzie spodziewała się odnaleźć Bronisza i gdzie chciała pozostać z ‚nim na zawsze, skoro on przyjść do niej nie może. Siostry jej wpadły w rozpacz. Tłumaczyły, że rusałkom nie wolno schodzić poniżej terenu porośniętego iglastą kosówką, gdyż straci wtedy prawo powrotu do rodzinnego źródła i stanie się zwykłą, podatną na choroby, bóle i śmierć kobietą. Nic nie pomogło. Łabudka niezłomnie pozostawała przy swoim zamiarze. Pożegnała siostry i rodzinne źródło Łaby i udała się w stronę Szrenicy wąską, górską ścieżką, gdyż nią oddalił się jej ukochany. Szła ku północy, przez Halę Szrenicką pokrytą plamami ciemnozielonej kosówki i porośniętej rzadko karłowatymi świerkami. Przed pierwszymi drzewami wysokopiennego lasu stanęła i zaczęła oglądać wysokie, dostojnie spoglądające na nią potężne świerki. Była zdumiona ich ogromem i nieznanymi kształtami. Na wspomnienie przestrogi o wkroc zeni u pomiędzy te grube, pokryte mchami pnie mocniej zabiła jej serce, lecz myśl o Broniszu była silniejsza. Zrobiła krok, potem następne i zaczęła biec ścieżką opadającą coraz bardziej stromo ku dolinie. Zatrzymała się dopiero nad kamiennym urwiskiem. Tu musiała schodzić wolno i ostrożnie. Wyszukiwała występy opierając o nie stopy i pomagając sobie rękoma. Wciskała się w wąskie szczeliny, lub łapała ostre krawędzie granitowych głazów. Schodzenie po stromej ścianie trwało dość długo, ale w pewnym momencie serce zabiło jej jakoś dziwnie mocno i jakiś wewnętrzny głos nakazał spojrzeć w dół. To co dostrzegła zaparło jej dech w piersiach. Pod skalną ścianą urwiska leżały zwłoki ukochanego kamieńczyka. Leżały nieruchomo na kamiennych głazach, które odpadły od stoku w dół. Dostrzegła jego bladą, pokrwawioną twarz i szeroko rozwarte oczy patrzące. w błękit nieba. Pojęła wtedy, że szedł do niej i spadł ze ściany wspinając się ku górze. Poczuła nagły, wzmagający się silny ból w piersi. Odruchowo położyła dłoń na bolącym miejscu. To nieopatrzne oderwanie palców od skały, której dotychczas się przytrzymywała, spowodowało, że zachwiała się, straciła równowagę i spadła w dół. W ostatniej sekundzie życia uświadomiła sobie, że będzie teraz na zawsze z ukochanym.Już następnego dnia dotarła do Łabskiego Źródła wieść o śmierci Łabudki i wtedy siedem zasmuconych tą wiadomością jej sióstr pobiegło na Halę Szrenicką. Usiadły powyżej granicy wysokopiennego lasu i szczerze zapłakały. Spadające łzy utworzyły siedem małych źródełek, które połączyły swe wody w jeden potok i potoczyły się w stronę, gdzie spoczywały zwłoki ich siostry i jej ukochanego, a następnie ścieżką wiodącą w stronę Szklarskiej Poręby. W miejscu gdzie ona się kończyła skalnym urwiskiem powstał wodospad.Potok ten istnieje do dziś i do dziś opowiada szumem swych wód o tragicznej miłości i śmierci dwojga zakochanych. Miejscowa ludność nazwała go niegdyś Ciekoniem, ale potem gdy dotarła do nich wieść o miłości Łabudki i Bronisza nadano mu nazwę Kamieńczyka. Rusałkom górskim z Łabskiego Źródła wolno jest od tego czasu schodzić aż do tego wodospadu i oglądać ciało Łabudki niewidoczne dla przechodzących tu ludzi, spoczywające w wodzie u stóp skalnego urwiska, przykryte kamieniami i piaskiem naniesionym z gór. Wolno im to jednak czynić tylko jeden raz w każdym stuleciu i tylko w dniu, gdy wielobarwna tęcza jednym swym końcem zanurzy się w wodzie u stóp wodospadu. Wtedy to nawet i ludzie mogą dostrzec siedem pięknych, delikatnych i wiotkich kobiet, które kąpią się w spływającej kaskadami po skale wodzie.

 

Legendy pochodzą z książki Urszuli i Aleksandra Wiącków „Legendy Karkonoszy i Okolic”, wydanej w roku 1984 przez Wojewódzki Dom Kultury w Jeleniej Górze.


/ / /
Mars Wawrzyn | 2021-04-08 16:42:15
Oj nie z frankońskich, nie, skoro Walen = Venediger, Italiener, i nie we frankońskich krajach wyrabiano wtedy szkło i mozaikę... Por. czes. "Waloński Grzbiet" = Vlašský Hřeben. Por. niem. "Walnuss" = orzech włoski. Gdyby chodziło o Walonów to byliby "Wallonen", a nie Walen...
maras | 2021-04-08 21:39:17
Cenna uwaga, może autorzy skorzystają z tej korekty :)